TATRY SŁOWACKIE LIPIEC 2015.

DSCF1145

Tatry Wysokie – Słowacja 20 – 26 lipca 2015r.

W tym roku Klub Turystyki Górskiej pod przewodnictwem Stefana Strychalskiego zaproponował swoim członkom wyprawę w Tatry Wysokie po słowackiej stronie. W poniedziałek wieczorem 38 zapaleńców wsiadło do autokaru i udało się w stronę Zakopanego. We wtorek wczesnym rankiem przekroczyliśmy granicę na Łysej Polanie i już około godziny dziewiątej byliśmy w Tatranskiej Strbie ( Tatrzańskiej Szczyrbie). Nieco problemów sprawił nam dojazd do pensjonatu Svit, który był położony tuż przy dworcu, ale aby dojechać do niego, trzeba było nadłożyć parę kilometrów wąską drogą. Kiedy wszyscy się rozlokowali w pokojach i trochę odpoczęli wyruszyliśmy na rekonesans. Kupiwszy bilety na zębatą kolejkę pojechaliśmy nią do Serbskiego Plesa (Szczyrbskiego Jeziora). Miejscowość położona nad pięknym jeziorem, pełna domów wczasowych, z wyciągiem krzesełkowym i skocznią narciarską. My oczywiście udaliśmy się od razu w góry. Czerwonym szlakiem doszliśmy do schroniska nad Popradzkim Jeziorem, zwiedziliśmy symboliczny cmentarz tych, którzy zginęli w górach i wróciliśmy niebieskim szlakiem do kolejki. Następne dni zdobywaliśmy kolejne szczyty: jedna grupa wędrowała na Rysy, druga na Slavkovski Szczyt. W czwartek powędrowaliśmy na Krywań, towarzyszyło tej wędrówce sporo emocji, bo pogoda momentami załamywała się i nad Tatrami przesuwały się burze. Nas jednak na szczęście ominęły. W piątek podzieliliśmy się na grupy i każda poszła w swoją stronę. Część na Solisko przez piękną Furkotską Dolinę, część nad wodospad Skok, jeszcze inni Studencką Doliną do schroniska Teryego.

Za to popołudniu czekał nas relaks w wodach termalnych kąpieliska Vrbov, gdzie w ciepłej siarczanej wodzie wymoczyliśmy nasze zmęczone wędrówkami kończyny. Nawet nie przeszkadzał nam deszcz, który akurat w tym czasie postanowił nam podokuczać.

W sobotę, ostatni dzień pobytu, opuściliśmy pokoje i po raz ostatni powędrowaliśmy w góry. Kilka osób zdecydowało się na przejście górami na stronę polską i czekali na nas przy przejściu granicznym. Kiedy popołudniu wyjeżdżaliśmy, Słowacja pożegnała nas gwałtownym deszczem i wichurą, jednak Zakopane przywitało nas ładną pogodą. Po obfitym obiedzie i dobrej kawie w Harendzie wyruszyliśmy w stronę domu. Pogoda nam dopisała, humory też, kolejne szczyty zdobyte. Do zobaczenia za rok!.

KLIKNIJ GALERIA ZDJĘĆ: