2018.05.10-15 BIESZCZADY

 

Wróćmy raz jeszcze w Bieszczady…

„Minął kwiecień, rozpoczął się maj, a w planie imprez KTG „Szarotka” Bieszczady.. No to jedziemy..
Tym razem, ze względu na odległość w Bieszczady wybraliśmy się autokarem. Wyjazd w nocy, by na miejscu być wczesnym rankiem w sobotę. Bazą był Dom Wypoczynkowy PTTK Wetlina.

W dniu przyjazdu po godzinnym odpoczynku, wyruszyliśmy w kierunku szczytów. Najbliżej było nam na Połoninę Wetlińską. Z Wetliny powędrowaliśmy na przełęcz Orłowicza, następnie odbiliśmy na szczyt Smerek, by powrócić na przełęcz i udać się w kierunku Schronu Turystycznego BdPN „Chatka Puchatka”. Jest to najwyżej położone schronisko w Bieszczadach, znajduje się na wysokości 1228 m n.p.m. Następnie w zależności od poziomu zmęczenia udaliśmy się w kierunku Wetliny szlakiem czarnym lub żółtym.

Cel dnia następnego, już po przespanej nocy, to Tarnica 1346 m n.p.m. Dostosowaliśmy trasy do kondycji turystów: i tak najbardziej wymagająca grupa obrała trasę przekraczającą 20 km, która prowadzi z Wołosatego do przełęczy Bukowskiej, następnie przez Rozsypaniec i Halicz, przełęcz Goprowską pod przełęcz pod Tarnicą i samą Tarnicę, a drogą powrotną przez Masyw Szerokiego
Wierchu do Ustrzyk Górnych. Dodam, że szlak ten jest końcem (lub początkiem) Głównego Szlaku Beskidzkiego (GBS im. Kazimierza Sosnowskiego), który rozpościera się od Ustronia w Beskidzie Śląskim, a kończy właśnie w Wołosatym w Bieszczadach. Długość GBS to 519 km, wiedzie przez kilka grup górskich.
Więcej informacji na temat tego szlaku znajduje się na stronie:
https://cotg.pttk.pl/index.php/odznaki/gsb
Trasa mniej wymagająca to wyjście z Wołosatego niebieskim szlakiem na przełęcz pod Tarnicą, następnie Tarnica i powrót również przez Masyw Szerokiego Wierchu do Ustrzyk Górnych.

Kolejny dzień to zdobycie 3 szczytów: Małej Rawki 1271 m n.p.m., Wielkiej Rawki 1304 m n.p.m. oraz Kremenarosu [Krzemieniec] 1221 m n.p.m. Wędrówkę rozpoczęliśmy od Przełęczy Wyżniańskiej, a następnie, po obowiązkowych odwiedzinach w Bacówce pod Małą Rawką, ruszyliśmy dość stromym podejściem na w/w szczyty. Tego dnia, pogoda zawiodła, na Rawkach wiał dość mocny wiatr, a zapas ubrań w plecakach, który w chwilę później znalazł się na nas, niezbyt pomógł. Wspomnę o szczycie Kremenaros. Tuż obok najwyższego punktu, znajduje się obelisk, jest to miejsce gdzie stykają się trzy
granice państw: Polski, Ukrainy i Słowacji tzw.: trójstyk.

Dzień czwarty, poświęciliśmy na zwiedzanie. Udaliśmy się nad Solinę, gdzie 99% Turystów wybrało się na rejs statkiem po jeziorze. Rejs uprzyjemniała znana piosenka: „Zielona wzgórza nad Soliną…”.
Kolejny punkt tego dnia to Sanok i tamtejszy Skansen (Park Etnograficzny). Należy do najpiękniejszych muzeów na wolnym powietrzu w Europie. W skansenie przedstawiona jest kultura polsko – ukraińskiego pogranicza we wschodniej części polskich Karpat wraz z Podkarpaciem. Obszar 38
hektarów zajmują typowe układy zabudowy wsi poszczególnych grup etnograficznych – m.in.: Bojków i Łemków. W muzeum znajduje się ponad 100 obiektów budownictwa drewnianego z okresu od XVII – XX wieku. Znajdziemy również obiekty sakralne, dwie drewniane cerkwie bojkowskie, które pochodzą z XVIII wieku oraz okazała cerkiew łemkowska z początku XIX wieku.

Następnego dnia mieliśmy udać się na Połoninę Caryńską, alternatywą była Rabia Skała 1199 m n.p.m.. Niestety tego dnia nasze plany zweryfikowała pogoda. Od samego rana Bieszczady spowiła wielka chmura, z której do momentu wyjazdu padał rzęsisty deszcz. Czas do wyjazdu spędziliśmy na wspólnych rozmowach przy kominku, grach planszowych, a także wczytując
się w bieszczadzkie opowieści z wetlińskiej biblioteczki.

Późnym popołudniem wyruszyliśmy w drogę powrotną, wspominając te parę dni, które były dla nas magiczne. Życie w tym rejonie jest spokojne, proste, ale jakże wartościowe. W pogoni dnia codziennego, na nizinach ciężko jest nam docenić tamtejszy spokój oraz harmonię ludzi z przyrodą.

Do zobaczenia na szlaku; Ania

 

KLIKNIJ GALERIA ZDJĘĆ: